Każda kropla na wagę złota

Piętnasta Mleczna historia zaczęła się przedwcześnie, bardzo przedwcześnie. 26 tydzień ciąży, kiedy nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy, to bardzo trudny początek. W tym wszystkim wielkie brawa dla młodej mamy, która zadbała o najlepszy pokarm dla swojego naprawdę małego maleństwa.

Kiedy zaszłam w ciążę dosyć młodo, myślałam, że to koniec świata. Byłam pewna, że nie poradzę sobie z małym człowiekiem, który przyjdzie na świat- wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo malutka urodzi się moja córeczka. Ciąża przebiegała książkowo, do momentu, aż pewnego wieczoru zaczęłam krwawić, miałam w głowie najgorsze myśli.

Na SORze usłyszałam dwa słowa, które będą tłukły się w mojej głowie, chyba do końca życia: „Pani rodzi” . To był dopiero 26 tydzień, a może aż 26… Całą resztę pamiętam jak przez mgłę, szybki transport do innego szpitala, sala operacyjna, inkubator… Różne rzeczy wcześniej mogłam sobie wyobrazić, ale nigdy nie przyszło mi na myśl, że mogę zostać dumną matką wcześniaka. Od pierwszego momentu odciągałam pokarm, nie miałam możliwości karmienia bezpośrednio, mnie i moje dziecko dzieliło szyba inkubatora i laktator, to musiało nam zastąpić bliskość przy karmieniu. Początkowo Julia dostawała po 1 ml mojego pokarmu na każde „karmienie”.

Podczas pobytu w szpitalu córka doznała rozległego wylewu, wiedziałam, ze przez to może być niepełnosprawna, ale dopiero gdy byłyśmy w domu, dotarło do mnie, jak blisko była tego, żeby jej już przy nas nie było. Teraz z perspektywy czasu, wiem, że niewiedza jest błogosławieństwem. Po wypisie niestety nie udało się karmić bezpośrednio piersią, ale pokarm w butelce był mój, byłam z tego dumna. Przy tak słabej odporności moje mleko, było dla niej lekarstwem i szansa na to, by każda infekcja nie kończyła się pobytem w szpitalu.

Tamte dni były dla mnie ciężkie, godziny z laktatorem przy piersi, notoryczne niewyspanie, ale wiedziałam, że warto, że trzeba. Nie zliczę łez wylanych, tego, ile razy słyszałam, żeby przestać, ale się uparłam. Tak oto od wyjścia ze szpitala (półtora roku) Julia chorowała tyko raz i obyło się nawet bez antybiotyków. Mój ręczny przyjaciel poszedł na zasłużoną emeryturę, Julia sama odrzuciła mleko i butelkę, więc przestałam odciągać bez żalu i poczucia winy.

Pamiętajcie, to co możecie dać dziecku, nie jest tylko pokarmem, ale lekarstwem, Wasz organizm zawsze wie, co dla Waszego dziecka najlepsze, i walczcie dziewczyny o każdą krople, bo jesteście wspaniałe! 😉

Mama