Nie podcinaj matczynych skrzydeł!

Macierzyństwo to wielka zmiana w życiu kobiety. Czasem nawet bardzo wyczekiwane maleństwo potrafi zaskoczyć, zmęczenie przytłoczyć, a dobre rady wszystkich życzliwych – zdołować. Zatem jak wspierać młodą mamę? Bo mimo ogromnej eksplozji czystej miłości, wiele razy można usłyszeć z ust świeżo upieczonych mam „dlaczego nikt mi nie powiedział, że może być tak ciężko!”.

Być matką

Przez ostatnie lata działań Fundacji mieliśmy okazję spotkać się z wieloma młodymi mamami. Pomagając w nauce noszenia dzieci w chuście, rozmawiając o rozszerzaniu diety, wspierając w połogu, usłyszeliśmy wiele historii: radosnych, wzruszających ale i trudnych, pełnych niepokoju czy rozczarowania.

Macierzyństwo czasem rozczarowuje

Teoretycznie na powiększenie rodziny można się przygotować. Mamy szkoły rodzenia, edukację przedporodową prowadzoną przez położne środowiskowo-rodzinne, wizyty u lekarza, blogi, kursy, szkolenia, warsztaty, całą masę poradników i jeszcze więcej #instamatek dzielących się swoimi historiami. A zatem jest z czego czerpać. W końcu jednak nadchodzi moment zderzenia z rzeczywistością, lądowania nowego członka społeczności. Wtedy teoria przechodzi w praktykę.

Wirtualna rzeczywistość a proza życia

Macierzyństwo dobrze się sprzedaje: piękne akcesoria, urokliwe pokoiki dziecięce, rozanielone oblicza matek, na których nie widać cienia zmęczenia czy nieprzespanej nocy. I jeszcze powrót do figury sprzed ciąży w mgnieniu oka oraz łączenie prężnie rozwijającej się kariery zawodowej i zaangażowanego macierzyństwa. To wirtualna rzeczywistość, obrazki, którymi bombardowane są młode mamy i niestety ich bliscy…

Ale poza kadrem, w prawdziwym świecie, kolejna nieprzespana noc żłobi na twarzy #nieinstamatki głębokie bruzdy i wielkie wory pod oczami. Bolesne ząbkowanie czy nieutulony płacz przeganiają rozanielenie narastają irytacją, tęsknotą za chwilą ciszy i spokojnie przespaną nocą. Kłopoty z karmieniem wzbudzają poczucie winy i porażki, a powolny powrót do formy podkopuje poczucie własnej wartości. Witamy w prawdziwym życiu…

Nowa norma, czyli jak wygląda życie po narodzinach dziecka

Młodzi rodzice uczą się swojego dziecka i swojej nowej roli. I jak każda nauka wymaga czasu, cierpliwości i pokory. Podobnie jak u dziecka uczącego się chodzić, zdarzają się upadki, kłopoty z równowagą czy zderzenia z otaczającą materią. W kulturach tradycyjnych w wychowaniu dziecka uczestniczy cała społeczność, stąd stare afrykańskie przysłowie mówiące, że:

Do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska.

W naszych społecznościach nie jest tak kolorowo. Opieka nad noworodkiem w dużej mierze spada na matkę, gdyż ojciec dziecka zazwyczaj dość szybko wraca na łowy, czytaj: do pracy. Czasem zdarzają się pomocne babcie. Mają w pamięci własne doświadczenia, więc starają się odciążyć matkę swojego wnuka i pomagają czy to w opiece nad nim, czy też w organizacji posiłków dla młodej rodzicielki. Jednak zdarza się też, że to niezaprzeczalne wsparcie wiąże się z wysublimowaną krytyką.

Nie podcinaj matczynych skrzydeł!

To wspaniale, gdy młodzi rodzice nie zostają odcięci od świata, skazani na kwarantannę do czasu usamodzielnienia się ich dziecka i jego wyprowadzki z domu. Człowiek jest jednak stworzeniem społecznym, więc nową rodzinę odwiedzają wycieczki gości. Niestety, zdarza się, że oprócz prezentów przynoszą także laurki „dobrych rad” i ocen, które niejednokrotnie potrafią urazić czy zasmucić młodą mamę. Huśtawka hormonalna, zmęczenie, nieprzespane noce nie pomagają. Nawet niewinny komentarz „pewnie jest głodny” może spowodować potok łez i to poczucie: „jestem złą matką”.

A już krytykowanie sposobu karmienia, noszenia, spania, szczepienia czy porodu powinno być z marszu karane mandatem!

Posiadanie własnych dzieci nie czyni nikogo nieomylnym ekspertem od wszystkich dzieci na świecie.

Ba, nawet bycie lekarzem, psychologiem albo pedagogiem przybywającym w odwiedziny do noworodka, nie daje prawa do komentowania wyborów czy wyzwań, jakie stają przed młodymi rodzicami. Odwiedzający widzi tylko wycinek ich zmagań.

To rodzice są ekspertami od swojego dziecka.

To miłe, gdy rodzice szukając wsparcia w trudnych chwilach, pytają najbliższych o radę. Warto jednak nawet w takich okolicznościach zachować wyjątkową wrażliwość dobierając słowa. Słowa „musisz/musicie” warto zmienić na „możesz/możecie” albo „czy myśleliście/próbowaliście?”.  Nie oceniać i nie wartościować, nie wskazywać jedynej słusznej drogi, niezależnie od tego, czy jest ona poparta własnym doświadczeniem, dowodami anegdotycznymi (u koleżanki działa to znaczy, że to prawda), wiedzą naukową czy przyjętymi przez rodzinę zwyczajami. Wszystkie te informacje mogą być pomocne, ale zawsze powinny być traktowane jako opcje. Podjęcie decyzji należy do rodziców.

Świetnie sobie radzisz!

Niepewność i zagubienie – to uczucia, które często towarzyszom młodym matkom u progu macierzyństwa. Kiedyś wielopokoleniowe rodziny zapewniały ciągłe wsparcie i przykład właściwych zachowań. Teraz nie zawsze chcemy naśladować naszych poprzedników, szukamy innych autorytetów niż rodzice czy dziadkowie. Wirtualny świat oferuje nam jednak całą gamę nierealnych wzorców, a próba ich naśladowania może wpędzić w głęboką depresję.

Jak zatem można wesprzeć młodą mamę, zamiast podcinać jej skrzydła? Dobrym słowem i miłym gestem! Młodej mamie przydadzą się słowa pełne otuchy, utwierdzające ją w poczuciu, że to ona najlepiej wie, co jest dobre dla jej dziecka. „Świetnie Ci idzie!” albo „Dajcie sobie czas na poznanie się!” to znacznie lepsze słowa niż „Teraz to długo się nie wyśpisz” lub „Moje dziecko tak nie płakało”…

Empatia

Co jeszcze? Domowy obiad, propozycja zrobienia zakupów, ogarnięcie prania, wszechobecnego przy małym dziecku. Do tego miła pogawędka. I jeszcze wysłuchanie wątpliwości, które towarzyszą młodym rodzicom na co dzień. Bez oceniania, krytykowania czy wartościowania. Słowa „pewnie czujesz się zmęczona”, albo „słyszę, że to dla Ciebie trudne doświadczenie” są znacznie lepsze, niż „ciesz się, że masz zdrowe dziecko” albo „przecież nic się nie stało”.

Wrażliwość i empatia są bardzo ważne dla rozwijającego się macierzyństwa. Jeśli chcemy pomóc, zastanówmy się, co jest najlepsze dla tej konkretnej mamy. Nie mierzmy swoją miarą, bo wsparcie polega właśnie na tym, by spełniać oczekiwania wspieranego, a nie wspierającego…

Nie podcinajmy skrzydeł młodym mamom. One są najlepszymi matkami swoich dzieci.
Nie zapominajmy o tym!