Małgorzata, doula z Warszawy

Jestem douląMałgorzata, doula po szkoleniu w Fundacji Rodzić po Ludzku w 2011, członkini założycielka Stowarzyszenia Doula w Polsce, zawodowo zajmuje się poradnictwem żywieniowym głównie skierowanym do mam i dzieci, Promotorka Karmienia Piersią aktywnie wspierająca mamy w mlecznej drodze, współtworzy Kwartalnik Laktacyjny i warszawskie spotkania w cyklu Mlekoteka. Mama dwóch chłopców: Szymona i Marka, którzy towarzyszyli nam w czasie rozmowy.

– Opowiedz, jak widzisz swoją rolę jako douli przed porodem?

Zawsze zachęcam do udziału w dobrej szkole rodzenia. Po pierwsze dostarczana jest tam podstawowa wiedza przydatna młodym rodzicom. Po drugie, jeżeli rodzice wybiorą się do szkoły rodzenia związanej z miejscem, w którym planują poród, to często mają okazję poznać położne, które w tym miejscu pracują. Czasami jest okazja żeby zobaczyć samo miejsce. A jeżeli ktoś szuka i chciałby wiedzieć więcej, niż to, co przekazuje szkoła rodzenia, to wtedy jedną z możliwości może być skorzystanie z pomocy douli, która podpowie gdzie można znaleźć informacje, na co zwrócić uwagę sprawdzając ich rzetelność.

Ja lubię robić spotkania na temat przygotowania do karmienia piersią. Mam wrażenie, że o tym się bardzo mało mówi, często skupiamy się tak bardzo na porodzie, że nie zostaje już przestrzeni na podstawowe informacje o karmieniu. Mam przygotowane spotkanie trwające około 1,5h, o tym, jak wygląda fizjologicznie laktacja w pierwszych dniach i tygodniach po porodzie, czego się można spodziewać, gdzie się zwrócić w razie wątpliwości. Jestem przekonana, że zdobycie takiej wiedzy niedługo przed porodem pozwala uniknąć różnych obaw w pierwszych dniach karmienia piersią.

Ze statystyk Ministerstwa Zdrowia wynika, że kobiety bardzo często rezygnują z karmienia piersią w pierwszych trzech miesiącach, wierzę że zdobycie podstawowej wiedzy pozwala podejść do tematu z większą wiarą dla swoich kompetencji.

Na spotkaniach w ciąży często piszemy też plan porodu, a raczej oczekiwania dotyczące tego czasu.  Przy okazji można obgadać większość zagadnień dotyczących porodu. Podpowiadam też, gdzie szukać informacji: jaką książkę klienci mogą przeczytać,  adresy wartościowych portali internetowych, namawiam na zapisanie się do przychodni i wybór położnej środowiskowej jeszcze w czasie ciąży, zgodnie z obowiązującym standardem opieki okołoporodowej każda ciężarna powinna mieć prawo do tego, żeby spotykać się ze swoją położną już w ciąży. Nawet jeżeli prowadzi ciążę u lekarza.
Wydaje mi się, że dla osoby która szuka informacji i jest ciekawa, nawet częste spotkania przed porodem nie wyczerpią tematu. Warto szukać samemu, tak żeby łatwiej było znaleźć własną drogę w rodzicielstwie.

– A po porodzie? Odwiedzasz swoje klientki jeszcze w szpitalu czy dopiero w domu?

To zależy od potrzeb klientki. Pobyt w szpitalu jest dosyć intymny i jeśli klientka nie powie wyraźnie, że chce, aby ją w tym szpitalu odwiedzić, to raczej tam nie idę tak po prostu. Różnie kobiety traktują ten pobyt, dlatego pytam, ustalamy, czy klientka oczekuje odwiedzin w szpitalu czy dopiero w domu. Po porodzie odpowiadam na wiele pytań, udzielam głównie wsparcia laktacyjnego. Jest taka duża grupa kobiet, które jeszcze nie potrzebują doradcy laktacyjnego czy konsultanta, a mają jakieś pytania. A ja jestem promotorką karmienia piersią, mam wiedzę na temat fizjologii laktacji i w jej ramach udzielam wsparcia. Wiele kobiet pisze też maile, wiadomości – takie wsparcie wirtualne.

– Po porodzie skupiasz się głównie na laktacji?

Trafiam akurat tak, że to jest jeden z głównych tematów pytań. Ale też podpowiadam jak można pielęgnować noworodka, wyjaśniam jak dziecko się może zachowywać.

Bardzo pilnuję przy tym, żeby nie wchodzić w kompetencje osób sprawujących opiekę medyczną nad dzieckiem i mamą, nie badam i nie diagnozuję.

Jeżeli mam wątpliwości co do stanu zdrowia mamy lub dziecka to sugeruję konsultację ze specjalistą w danej dziedzinie. Często wsparcie polega na uspokajaniu i umocnieniu rodziców w ich kompetencjach, rozmowie. Czasem rodzice się martwią zachowaniem, odgłosami wydawanymi przez dziecko, kolorem kupki itd., szczególnie jeśli wcześniej nie mieli kontaktów z noworodkiem. Jestem też dietetykiem, więc często wyjaśniam, że nie ma potrzeby stosowania tzw „diety mamy karmiącej” i podpowiadam na co zwrócić uwagę w czasie odżywiania się mamy. Zdarza się też, że pomagam w ogarnięciu mieszkania, staram się być elastyczna i reagować na potrzebę, która się akurat pojawia.

– Sam poród? Co masz w torbie porodowej?

I to jest ciekawe, bo ja mam tę torbę, ale nie wszystko z niej zawsze trzeba wyjąć. Przy pierwszym porodzie byłam z rodzącą, która potrzebowała głównie tego, żeby uciskać jej plecy, do tego nie są potrzebne gadżety tylko ręce. Przy kolejnych przydał się jeszcze olejek do masażu. Ale porody są różne, więc jestem przygotowana na różne potrzeby. W torbie mam  świeczki, również takie elektryczne. Mam małe ręczniczki, żeby np. wycierać twarz kobiety, to się bardzo często przydaje, czy robić zimne okłady. Mam ze dwa olejki, kominek, moje ciuchy na zmianę, batony gdybym była głodna, twarde cukierki typu landrynki (w niektórych szpitalach można je podać rodzącej), mam mała butelkę płynu do płukania ust. Mam worek z ryżem i suszoną lawendą i mam piłki do masowania. I olejek do masowania.

– Używasz rebozo?

Nie zdarzyło mi się jeszcze używać rebozo w porodzie. Ale noszę je na sobie i coraz częściej myślę, że powinnam kupić drugie tylko do porodów, im więcej poznaję rebozowych technik tym bardziej mi się używanie go w porodzie podoba.

– Pracowałaś z parami? W kontekście pracy z partnerem?

Różnie podchodzą mężczyźni, mam wrażenie, że dla niektórych doula to trochę taka fanaberia rodzącej, ale inni postrzegają doulę jako osobę, która zdejmuje z nich część odpowiedzialności, jakie masz relacje z partnerami?

Trafiałam jak do tej pory na takich partnerów, którzy potrzebowali konkretnych podpowiedzi, co mogą robić w trakcie porodu, żeby pomóc swojej partnerce. Pracowałam z parami, w których mężczyzna mówił: „proszę wejdź, pomóż mojej żonie, a ja idę popracować”, ale też takich, którzy siedzieli, słuchali, korzystali ze spotkania a potem sami szukali dodatkowych informacji, doczytywali.

Czuję się pewniej w pracy z kobietami, bo mam poczucie większego porozumienia z kobietą, wiem co może przeżywać, znam ból skurczów porodowych i uczucia towarzyszące stawaniu się matką. Ale nawiązuję porozumienie z partnerem klientki, w końcu zależy nam na tym samym, czyli dobrym przeżyciu dla niej.

– Mówi się o tym, że doula pracuje z rodziną: z rodzącą i jej partnerem.

Tak, chociaż myślę, że potrzeba matki jest pierwsza. I jeśli ja widzę, że ona potrzebuje pomocy, a partner tam jest trochę jakby przypadkiem, bo na przykład nie dogadali się, czy on ma być czy nie, to tym bardziej staram się wyczytać potrzebę kobiety: czy ona chce, żeby jej partner w tym uczestniczył, czy nie – i pomóc jej tę potrzebę zrealizować. Podpowiedzieć partnerowi konkretnie jak może pomóc, gdzie masować, co podać, przytrzymać. Ale też nie wchodzę w naprawianie czy mediacje między partnerami, to nie jest moje zadanie. Ja jestem z nimi na chwilę, staram się pomóc jak najlepiej w momencie, w którym z nimi jestem. Reszta to jest ich relacja i ich praca.

– Jak długo pozostajesz w relacji z kobietą po porodzie?

Staram się być do dyspozycji przez cały czas połogu, ale nie w takim sensie, że przez 6 tygodniu jestem pod telefonem o każdej porze dnia i nocy, tylko umawiamy się na dwa czy trzy spotkania w czasie połogu i wtedy kiedy mają ochotę się umówić. Czyli nie planujemy tego wcześniej, tylko kiedy pojawia się potrzeba, wtedy aranżujemy spotkanie. Nie ma reguły, że ma być zawsze tak samo. Jeżeli umawiamy się np. na jedno spotkanie w połogu, albo wsparcie w karmieniu piersią, to jeszcze po spotkaniu przez kilka dni jesteśmy w kontakcie telefonicznym jeśli jest taka potrzeba. Z niektórymi kobietami mam kontakt też długo po zakończeniu współpracy, bardziej towarzyski lub koleżeński.

– A powiedz mi jak Twoje macierzyństwo wpłynęło na Twoje doulowanie?

Na mnie w ogóle macierzyństwo miało ogromny wpływ, bo wcześniej w zasadzie nie miałam sprecyzowanych planów na życie. Mój starszy syn urodził się kiedy kończyłam studia, miałam 24 lata.

Dla mnie macierzyństwo to był taki impuls, żeby po pierwsze szukać swojej drogi, a potem robić to co bym chciała.

Nie chodzi tylko o to, że pojawienie się dzieci przeorganizowuje życie i zmusza do pewnych konkretnych działań, ale raczej o to, że dla mnie spowodowało uporządkowanie priorytetów.
Poszłam na drugie studia, te o których wcześniej marzyłam, ale nie miałam determinacji albo wiary w siebie, żeby się na nie dostać, zaczęłam się dokształcać i doszkalać w dziedzinach, które mnie interesują.
Bycie rodzicem to jest dla mnie droga, spotkałam na niej wiele osób, które miały mniejszy lub większy wpływ na mnie. Staram się obserwować i uczyć od każdego, kogo spotykam. Macierzyństwo ma zdecydowanie wpływ na to kim teraz jestem, a więc również na to, że zostałam doulą.

– Dziękuję za rozmowę.

Więcej o Małgorzacie na stronie malgorzatajackowska.com